poniedziałek, 23 grudnia 2019

Mrok we krwi. Paweł Kopijer.

Dawno mnie nie było. Ostatnie dwa miesiące roku okazały się dość ciężkie, obfitujące w choroby, ale na horyzoncie widać już poprawę, także wracam, szczególnie że w łapki wpadła mi interesująca książka, którą pochłonęłam w chwilę dosłownie. Aż żałuję, że nie mam od razu dwóch kolejnych tomów, bo teraz mnie gryzie ciekawość.
Paweł Kopijer stworzył interesujący, wciągający świat, w powieści przedstawiony w sposób wystarczający, by się połapać w panujących w nim zwyczajach. Fabuła jest nakreślona dokładnie, akcja jest dynamiczna, nie sposób się nudzić, a losy bohaterów szybko zaczęły mnie obchodzić.


Już sama okładka (w dwóch wersjach, jednak mnie podoba się pierwotna) przyciąga wzrok, jest odważna i nieco myląca, ponieważ naga kobieta w wodzie (zupełnie nie rozumiem oburzenia, naprawdę) niewiele ma wspólnego z tym, co dzieje się na kartach powieści. A dzieje się, ponieważ po śmierci króla - Reingarda - na kontynencie Elise zmienia się stary porządek, a jak wiadomo to zawsze prowadzi do chaosu. Pogłębia się wojna domowa i na jaw wychodzą knucia maga mroku.
Główną bohaterką staje się Skra, która chciała być zwykłym magiem, jednak bogowie światła mieli dla niej inny plan. To pociąga za sobą wiele przygód. Poznajemy też Norana, który nie jest zwykłym człowiekiem, ale o tym przekonacie się, czytając.
Oprócz tych dwóch, czytelnik ma szansę poznać także innych bohaterów. Są to postacie różnorodne, ciekawe, zapadające w pamięć. Nie zdradzę Wam, kto jest moim ulubionym, bo on oczywiście ginie, ale cii… Paweł wykreował postacie na tyle charakterystyczne, że siedzą mi w głowie do teraz, a czytać skończyłam już jakiś czas temu. Już samo to jest dowodem, że ich pokochałam. I aż drżę, co Autor wymyślił dla nich w kolejnych tomach.
Świat jest wykreowany dobrze, chociaż nie pogniewałabym się, gdybym znalazła w nim więcej szczegółów, ponieważ lubię całkowicie zagłębić się w nowe miejsce i poznać je od każdej strony. Jednak nawet bez tego rzeczywistość, w której znalazłam się jako czytelnik, stała się dla mnie interesująca, zasady działania magii i polityka są jasne i przejrzyste. Typowo fantastyczny świat, dobrze wykreowany.
"Mrok we krwi" to powieść droga. Bohaterowie, wędrując, uczą się, poznają siebie nawzajem, spotykają ludzi i natrafiają na przeszkody, które muszą pokonać. Akcja jest wartka i żadna część książki mnie nie znudziła, nie trafiłam na przydługie opisy czy sceny, które określiłabym jako ciągnące się. Nie. Tu wszystko jest wyważone, w odpowiedniej ilości, choć oczywiście jak na mój gust książka jest za krótka… ale ja często tak mam, kiedy polubię jakąś powieść. Zresztą większość książek ma zbyt mało stron, prawda?
Wracając do powieści Pawła, jestem zaskoczona, że jest taka dobra. Po opiniach na forach, nie sądziłam, że trafi mi się perełka. W porównaniu do kilku książek polskich autorów, ta naprawdę wyróżnia się na ich tle i mogę ją polecić z czystym sumieniem. Dobrze napisana, poprawnym stylem, bez większych błędów, a to naprawdę jest coś. Zarówno bohaterowie pierwszo- jak i drugoplanowi mocno zachodzą czytelnikowi za skórę, a historia pozostaje w głowie, co chyba jest najlepszą rekomendacją, jaką mogę dać.
Oceniam wysoko i czekam na kolejny tom z niecierpliwością!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Tirza, która na długo pozostaje w głowie!

Mimo że czytać skończyłam już kilka dni temu, Tirza nie chce mi wyjść z myśli. Książka Arnona Grunberga wciska się w głowę...