wtorek, 15 października 2019

Dzieci, których nigdy nie było…

Piętnastego października obchodzimy Dzień Pamięci Dzieci Nienarodzonych i Zmarłych. Święto najbardziej bolesne ze wszystkich, dotykające wiele par, ale jednak przede wszystkim matki. Nie jest łatwo stracić ciążę, bez względu na to, ile tygodni miała. Istnieją kobiety - heroski, które rodzą martwe dzieci w bardzo wysokiej ciąży. Wiele traci dzieciątka wcześnie, na początku ciąży, jednak jest to równie bolesne. Tego bólu nie da się mierzyć w żaden sposób, nie można go zdefiniować, ubrać w słowa, odczuć - jeśli się tego nie przeżyło.
Ciężko jest czekać na dziecko, które nie może się począć, choć starania trwają wiele miesięcy. Kiedy na teście pokazują się dwie kreski, przerażenie miesza się z radością. Około czterdzieści tygodni wyczekiwania, marzeń, bolących pleców, niewygodnego spania (szczególnie pod koniec). I nadzieja. Ona zawsze jest największa. Kiedy tracimy coś tak cennego jak życie, serce rozsypuje się na kawałki. Pamiętam moment, w którym coś we mnie pękło, ot tak. Zdenerwowałam się wtedy na syna, nie potrafiłam opanować emocji i coś strzeliło. Czułam to. W łazience znalazłam na majtkach krew.
Wtedy zaczęłam krzyczeć.
Spotkałam się z wieloma reakcjami. Przecież to dziecko mogło być chore, prawda? Więc chyba lepiej, że odeszło. Tak miało być, widocznie to nie jego czas. Zajdziesz w kolejną ciążę, spokojnie, skoro raz ci się udało. Tak wcześnie to nawet nie poczułaś, że jesteś w ciąży, więc skąd ta panika? Wiele słów, które miały różne znaczenie, ale które nie pomagały. Czułam się zawieszona w próżni, kiedy lekarze robili wywiad, kiedy badali mnie beznamiętnie i zlecili czyszczenie. Czułam się samotna, kiedy siedziałam w sali szpitalnej i czekałam na zabieg, kiedy "rodziłam" moje dziecko do ubikacji, jeszcze przed operacją.
Nie myślałam później wiele. Starałam się nie analizować, żyć dalej, ale myślę, że trzeba przyjąć to dziecko. Powiedzieć wprost, że było. Istniało, chociaż tak krótko. Pozwolić mu żyć w pamięci, włączyć je do rodziny. Pamiętać.
Piętnasty października to dzień szczególny dla wielu kobiet, mężczyzn, rodzin. Wśród nas są anioły, które nigdy się nie narodziły - tak często mówią o nich rodzice. Przeżywamy szczególny rodzaj tęsknoty. Wyobrażamy sobie, co by było, gdyby… Możemy tworzyć całe scenariusze, snuć opowieści o życiu, które nigdy nie miało szansy się rozwinąć. Pozwalajmy sobie na to. Każdy przeżywa żałobę na swój własny sposób. Ważne, aby czuć wsparcie. I zrozumienie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Tirza, która na długo pozostaje w głowie!

Mimo że czytać skończyłam już kilka dni temu, Tirza nie chce mi wyjść z myśli. Książka Arnona Grunberga wciska się w głowę...