środa, 28 sierpnia 2019

Książka, która mnie zaczarowała… Książę przypływów.

Książkę dostałam w prezencie od kogoś bliskiego. Nie wiedziałam, czego się spodziewać, ale już sam tytuł wydał mi się niezwykle interesujący. Jak tylko zaczęłam, przepadłam! Pat Conroy ma doskonały, niezwykle plastyczny styl, który podbił moje serce. Ale i historia wrosła we mnie, zakorzeniła się, zaczęła boleć.
Książę przypływów nie jest łatwą lekturą. Porusza tematy trudne, bolesne, pokazuje, jak wiele złego może zrobić dzieciom matka, jaki wpływ ma dzieciństwo na dorosłe życie, jak trudno poradzić sobie ze zmorami przeszłości, gdyż one kąsają nas ciągle po kostkach i nie dają odpoczynku. Głowa pełna myśli, zmęczona i ciężka, nie pozwala odpocząć. Pisarz doskonale to zobrazował. Czasami musiałam odkładać lekturę i dać sobie trochę czasu. Wracałam jednak stęskniona do historii Toma, Luke'a i Savannah. Razem z nimi nienawidziłam ich ojca, nie rozumiałam matki. Pochylałam się nad kolejnymi stronami i między wierszami znajdowałam siebie. To bolało. Ale i dawało ukojenie.
Jednakże książę przypływów to książka również zaskakująca. Nie spodziewałam się niektórych twistów. Autor zostawia niedopowiedzenia, pozwala czytelnikowi na własną interpretację faktów (co się tak naprawdę stało z Lukiem?!), zmusza do myślenia! To cudowne. Jest to wielka siła tej książki.
Nie ma tam lukru. Zdarzenia są obdarte ze słodkości, wspomnienia ukrywane pod warstwą niewinnej bajki i nawet jak pojawia się miłość, to bez happy endu, bo czyż mąż odejdzie od żony a żona od męża? Przekonajcie się sami.
Uważam, że książę przypływów to powieść wielowymiarowa i dla każdego. Porusza tematy bliskie, dotyka, rani. A jednocześnie jest tak pięknie napisana, że to piękno boli. To jest siła tej powieści. Takie powieści sama chciałabym pisać.

2 komentarze:

  1. Zupełnie niedawno myślałam o filmie na podstawie tej książki... Bardzo zapadł mi w pamięć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto przeczytać książkę. Jest niesamowita i dla nas, jako pisarzy, inspirująca!

      Usuń

Tirza, która na długo pozostaje w głowie!

Mimo że czytać skończyłam już kilka dni temu, Tirza nie chce mi wyjść z myśli. Książka Arnona Grunberga wciska się w głowę...