poniedziałek, 16 września 2019

Jesień… Moja jesień.















Lato odchodzi, kończy się czas upałów, dni wypełnionych lepkim oczekiwaniem na wieczór, kiedy będzie nieco chłodniej. Zachody słońca dawały nadzieję, że po zmroku można będzie odetchnąć, siąść na balkonie i zapatrzeć się w gwiazdy. Nie lubię lata, choć staram się głośno nie narzekać. Kocham za to jesień w każdej postaci, nawet, a może szczególnie, tej listopadowej. Uwielbiam obserwować zmieniające się na drzewach kolory, jesień bogata jest w barwy, we mgle konary drzew stają się albo rozmyte, albo wręcz przeciwnie - ostre i czarne. Po niebie płyną chmury, których kształty przywodzą na myśl coś nieuchwytnego, coś tak pięknego jak klucze ptaków odlatujących z kraju. Pojawia się nostalgia za tym, co minione (może dlatego jesienią obchodzimy święto zmarłych?), ale też nadzieja, że wszystko się odradza. Ten smutek, nieuchwytny, ale potrzebny, pomaga czuć wdzięczność do tego, co mamy. Większa część roku za nami, możemy spojrzeć, czy nasze cele zostaną zrealizowane i zmobilizować się. Ochłodzenie daje siłę, by ruszyć. Kiedy nie roztapiam się przy każdym kroku i mogę założyć ciepły sweter, czuję, że mogę wszystko. Bo w jesieni jest energia, którą mało kto dostrzega. A ja czerpię pełnymi garściami, korzystam, czytam, inspiruję się, chodzę na spacery. Dopiero teraz, po miesiącach upałów, znów mi się chce. To mój czas. A Twój?
Moim ulubionym miesiącem jest listopad, może też nieco z przekory, bo mało kto go lubi. A dla mnie to czas ciemności, zwałów chmur blisko nad głową, deszczu, mokrych liści na chodnikach i oczekiwania na świąteczny grudzień. To czas, kiedy obchodzimy Wszystkich Świętych, moje ulubione święto w roku. Na cmentarzach króluje magia, migają światła, a zmarli znów są blisko, prawie że na wyciągnięcie ręki. Wyczuwam ich energię. Wspominam. Modlę się. Nie pozwalam zapomnieć. Myślę o przemijaniu. O tym, że oni JUŻ WIEDZĄ. To przerażające, ale jednocześnie fascynujące. Bo kto z nas nie myśli o śmierci? Kto nie chciałby rozwiązać tej odwiecznej zagadki…
Jesień ma zapach palonych liści. Słychać ją w szelestach liści pod stopami. Widać w kolorowych bukietach. Czuć w kasztanach schowanych do kieszeni.
Kocham jesień.

2 komentarze:

  1. Nie przepadam za październikiem i listopadem, ale to dlatego, że zazwyczaj o tej porze roku przydarzają mi się jakieś niefajne rzeczy. Wszystkie wypadki, poważniejsze choroby, problemy z pracą to zawsze była końcówka roku.
    Ale kolory, klimat, magia jesieni... Tak, to też lubię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe. Dla mnie końcówka roku jest zawsze spokojna, taka wyciszona. Oby w tym roku wszystko było u Ciebie w porządku :*

      Usuń

Tirza, która na długo pozostaje w głowie!

Mimo że czytać skończyłam już kilka dni temu, Tirza nie chce mi wyjść z myśli. Książka Arnona Grunberga wciska się w głowę...